Tylicz

Mofeta - bulgoczące bąbelki?

W Tyliczu, całkiem niedawno i raczej przez przypadek została odkryta największa mofeta w Karpatach. Zaledwie 10 minut  spacerem z centrum, na światło dzienne spod stert gałęzi, mchu i traw mieszkańcy Tylicza odkryli sporą atrakcję turystyczną przez długi czas objęta klauzurą tajności i będące jedną z większych tajemnic PRL.

Ciekawe zjawisko mofeta.

Mofeta – rodzaj ekshalacji wulkanicznych, chłodny wyziew (o temperaturze poniżej 100°C), zawierający głównie dwutlenek węgla, bez większej obfitości pary wodnej. Także otwór, z którego wydobywają się te ekshalacje. W Polsce zjawisko można zaobserwować w okolicach Szczawnika, Tylicza (największe) i Złockiego (Beskid Sądecki). A bardziej potocznym językiem: woda z wypływającego źródełka dosłownie gotuje się bąbelkami dwutlenku węgla. Takie miejsce geologowie nazywają mofetą. Tylicka jest jedną z największych nie tylko w Karpatach, ale i w świecie.

Zapomniana odkryta na nowo historia naszej tylickiej mofety.

 Jak się okazuje Tylicka mofeta była znana już w XVI wieku kiedy wydobywająca się wraz z dwutlenkiem węgla ochra (zwietrzelina skał, ił bogaty w związki żelaza używany jako naturalny pigment od barwy żółtej do brązowej) była używana w pobliskich hamerniach (kuźniach).

Później w  XX wieku, uczeni poszukujący idealnego pokarmu dla kosmonautów uznali, że algi będą najlepsze a doskonałym miejscem na ich produkcje ze względu na dobre  warunki dla ich rozwoju będzie właśnie Tylicz ze swoją mofetą. Wydobywający się z mofety dwutlenek węgla sprzyjał rozwojowi alg słodkowodnych. W ten sposób został tu zlokalizowany tajny ośrodek badania alg działający pod oficjalnym szyldem ośrodka rolniczego, produkcji pokarmu dla zwierząt. Cały stok zabudowano małymi betonowymi basenami, do których tłoczono wodę i naturalny dwutlenek węgla.

Ostatecznie po wieloletnich testach uznano, że algi nie są zbyt dobrze przyswajane przez organizm ludzki i ich produkcji zaniechano. Szybko zaprzestano też badania alg słodkowodnych jako karmy dla zwierząt, choć akurat tu podobno wyniki były rewelacyjne. Źródło bąbelkujące dwutlenkiem węgla zostało zasypane ziemią i zapomniane.

 Dziś mofeta znów pięknie bulgocze, a woda z gazem płynie już nie tajnie kaskadą studni  i jest udostępniona turystom.  W najbliższym otoczeniu można jeszcze zaobserwować „tarasy – donice ” w których to hodowano algi.Teraz to jedenaście  połączonych kręgów, którymi przepływa woda wydając z siebie charakterystyczny bulgot i wypluwając na powierzchnię bąbelki gazu. Kręgi – każdy o średnicy ok. jednego metra i głębokości też około jednego metra – posiadają bardzo dużą ilość bulgotek i dychawek (około 50). Ciekawostką jest to, iż smak wody mineralnej z każdego kręgu jest różny.

Dla obserwatorów tego niezwykłego zjawiska wybudowano drewniany zadaszony taras. Całość została oznakowana oraz opisana na specjalnych tablicach informacyjnych ustawionych obok.Uroku temu miejscu dodaje też mostek nad kręgami, oraz altanka z ławeczkami dla zwiedzających.

Poczuj oddech ziemi – zobacz bulgoczące źródło – to jedyna taka okazja!