Aktywnie w Sądeckim z dziećmi.

Czyli jak spędzić rodzinnie dzień na świeżym powietrzu, dobierając atrakcje dla każdego członka rodziny. Udało nam się dzień wykorzystać maksymalnie, a radość ze spędzonego wspólnie czasu jeszcze długo ogrzewała nas w długie jesienne wieczory

W trakcie całego dnia zwiedziliśmy:

Bobrowisko, Baseny Zapopradzie, Muszyna Ogrody Sensoryczne, Wola Krogulecka

Zaczęliśmy od Bobrowiska:

Bobrowisko – im wcześniej tym lepiej, w miejscach gdzie zwierzęta mają swój dom, gdzie stworzono pewnego rodzaju enklawę nie tylko dla bobrów, ale i dla ptaków, ssaków, owadów, ryb, płazów i gadów, warto być jak najwcześniej. Wtedy mamy możliwość zobaczyć jak najwięcej, usłyszeć śpiew ptaków, zobaczyć zwierzęta w ich naturalnym środowisku. Niestety podróżując z daleka udało nam się dotrzeć na Bobrowisko dopiero około godziny 10:00, ale i tak było pięknie. Miejsce to jest dobrze oznaczone na mapie, z dogodnym darmowym parkingiem, obok którego jest również kąpielisko, można tu spędzić cały dzień, nam zależało by zobaczyć jak najwięcej, więc skorzystaliśmy tylko ze ścieżki spacerowej Bobrowiska. Z parkingu do właściwej ścieżki idzie się drogą zbudowaną z kamyków, chwilowo asfaltem aż docieramy do drewnianych kładek. Całość ma około 400 m i tworzą ją drewniane ścieżki i 2 czatownie (fot1). Doskonale spaceruje się tutaj z wózkiem, jest to, więc idealne miejsca na wyjście nawet z małymi dziećmi. Cała ścieżka posiada tablice z opisem roślin i zwierząt, jakie można spotkać na tym terenie. Bobrowisko powstało w Starym Sączu u zbiegu rzek w nieczynnej żwirowni (fot2).  A kogo można spotkać w tym wyjątkowym miejscu? Oczywiście bobry, choć nie jest to tak oczywiste, są to nocne stworzenia potrafią doskonale pływać i ukrywać się w swoich domach, trzeba mieć naprawdę dużo szczęścia żeby je wypatrzeć. Taki bóbr to jeden z najsprytniejszych gryzoni, nie dość, że potrafi budować domy (rzadkość w świecie ssaków), dobrze je maskować w terenie, to jeszcze wejście robi pod wodą tak żeby nikt mu nie przeszkadzał. Bóbr potrafi pływać nawet 15 minut bez wynurzenia, w tym czasie uszy i nos zamykają się a oczy przykrywa specjalna trzecia powieka- świat bobrów to naprawdę fascynujące miejsce. Kiedyś wybierzemy się tu nocą i spróbujemy jeszcze raz. Na szczęście Bobry to nie jedyne zwierzęta, jakie można tam spotkać.

 W Bobrowisku stacjonuje bowiem para łabędzi niemych – ptaki te łączą się w pary na całe życie, są to ogromne ptaki (pan łabędź potrafi ważyć nawet 13 kg (fot 3). Dostrzegliśmy je dzięki czatowni, jest to drewniana bryła, przypominająca pływającą łódź podwodną do której można wejść i z okienek podpatrywać wodne życie. W środku natomiast znaleźć można tablice z ciekawostkami przyrodniczymi. Kilkanaście metrów dalej, przygotowana jest druga czatownia, tym razem piętrowa, ponoć to właśnie z niej łatwiej wypatrzyć bobry, sprawdzimy to jeszcze kiedyś.

Oprócz łabędzi, otaczały nas ważki, komary, bąki, pszczoły, motyle i cała masa ptaków, w tym kosy, dzięcioły czy sikory (fot4). Idąc wzdłuż ścieżki dochodzimy do drogi zamkniętej szlabanem, ale obok można przejść i kierując się drogą dojść do parkingu. Z pewnością odwiedzimy jeszcze to miejsce w Starym Sączu i zachęcamy wszystkich do spaceru u zbiegu rzek. Teren idealny na spacery z dziećmi, odkrywanie przyrody, cisza spokój, o to nam chodziło po podróży samochodem, a teraz czas na atrakcję, na którą dzieci czekały najbardziej.

Baseny Zapopradzie

Baseny te to ciekawa propozycja dla rodzin, ceny nie są wygórowane a dzięki zróżnicowanym nieckom basenowym z zabawy wodą mogą korzystać wszyscy członkowie rodziny. Baseny są odkryte, więc warto z nich korzystać w ciepłe dni, nie ma tłumów, a dostępne zjeżdżalnie i trawa dookoła sprzyja odpoczynkowi. Rozłożyliśmy ręczniki tuż obok brodzika dla dzieci i odpoczęliśmy patrząc jak maluchy się pluskają w wodzie, nie obyło się również bez zjazdu dużymi zjeżdżalniami wraz z tatą. Baseny nie są zbyt duże, dlatego 2 godzinny pobyt jest wystarczający by skorzystać w pełni z wszystkich atrakcji, odpocząć i ruszyć na kolejne zwiedzanie. Niestety z samego basenu nie mamy zdjęć, aparat, telefon zostały szatni.

 

Ogrody Sensoryczne w Muszynie

Wejście do ogrodów jest tuż obok basenu, ale… nie jest oznakowane. Samochód zaparkowaliśmy pod basenem, nie chcieliśmy go już ruszać a gps wyprowadził nas na drugi koniec Muszyny, twierdząc, że właśnie tam jest wejście do ogrodów i owszem było, ale to drugie łatwiejsze, tym sposobem obeszliśmy całą górę, na której są ogrody dookoła mając wejście do ogrodów tuż obok parkingu. Warto się lepiej zorientować by nie tracić sił na spacery chodnikiem, drogą a móc od razu udać się do ogrodów, bo jest, co oglądać. Ogród jest miejscem bezpłatnym i ogólno dostępnym, z przygotowanymi ścieżkami i podjazdami dla osób niepełnosprawnych i z dziecięcymi wózkami (fot5)

Całość podzielono na kilka stref, w której dany zmysł wyostrza się jeszcze bardziej. Dla dzieci świetne jest to, że wszystkiego można dotknąć, powąchać a nawet spróbować rosnące tam owoce czy zioła.

 Strefa zdrowia – to tzw siłownia pod chmurką. Dostępne są urządzenia do ćwiczeń na świeżym powietrzu. Tak jak ogród urządzenia te są przystosowane dla każdego, dlatego zawierają sprzęt pozwalający na lekkie, niewymagające siły fizycznej ćwiczenia. Zarówno dzieci i dorośli chętnie spędzają tutaj czas bawiąc się i ćwicząc.

Strefa zapachu – w tej części ogrodu, umieszczono rośliny które pachną najintensywniej. Już z daleka czuć było kwiatowy zapach, znajdziemy tu lilie, róże, lawendę a także mocno pachnące zioła, do każdej rośliny można podejść powąchać sprawdzić jak się nazywa. Zapewne strefa ta w każdej porze roku pachnie inaczej, na pewno to sprawdzimy (fot11). 

Strefa dźwięku – to będzie najpiękniejsza strefa wiosną, gdy na specjalnie dla ptaków posadzonych drzewach usiądą, kosy, szpaki, sikorki, pierwiosnki i zaczną swój ptasi koncert. Jednak strefa dźwięku to nie tylko ptaki, ale i szum wody (fot8), chrzęst żwiru pod nogami, szum drzew. Bawiliśmy się w to, kto usłyszy najwięcej dźwięków, by to zrobić trzeba było zamknąć oczy i się skupić. Okazało się, że w takim ogrodzie całkiem sporo się dzieje.

Strefa zapachowo-dotykowa – dobre miejsce na piknik, soczysta trawa niskie kwiaty, dzieciaki mogły zdjąć buty i pobiegać po trawie, zapach kwiatów późnego lata był oszałamiający.

Strefa smaku – rosną tu krzewy i drzewa owocowe i to była strefa, w której spędziliśmy najwięcej czasu, podjadając aronię, czernice, późne maliny (fot12), ukryte poziomki, zdarzyły się nawet truskawki i dzika róża, a tunele zrobione z czernic podobały się nie tylko dzieciom.

 Strefa wzroku – wystarczy wspiąć się na wieżę widokową a rozpościera się piękny widok, na dolinę Muszyny (fot9), Słowacki Tatry i na cały ogród w tym kwiatowe labirynty (fot10), ścieżki, spacerujących wokół ludzi. Świetne miejsce do zabawy w „kto tak jak ja widzi…” . Na wieży jednak trochę wieje, ale to też oddziałuje na nasze zmysły.

 

Strefa Baśni i Legend o Muszynie – z kamiennymi posągami i wielkimi drzwiami prowadzącymi do tej części, to oczywiście najbardziej przyciągająca dzieci atrakcja (fot 6 i 7).

W ogrodach jest też mała kawiarnia, w której można napić się kawy lub zjeść coś słodkiego.

Brakowało nam jedynie cienia, widać, że posadzono tutaj wiele nowych drzew, jednak jeszcze musi upłynąć trochę czasu zanim one urosną i stworzą z tego ogrodu może bardziej park i prawdziwie przyjazną dla ptaków i parkowych zwierząt przystań. Jednak warto tu przyjechać z całą rodziną, z dziećmi, z dziadkami, każdy znajdzie coś dla siebie a pełen udogodnień ogród sprawdzi się, jako opcja na rodzinne popołudnie.

Wola Krogulecka – platforma widokowa

Ktoś miał pomysł na to miejsce, widok jest piękny ale w sumie byłby taki sam bez platformy, tylko nikt by się o nim nie dowiedział! Dzięki platformie mogliśmy tam trafić i trafiamy za każdym razem jak przejeżdżamy obok. Niedaleko miejsca widokowego jest parking, cała wieś jest oznakowana by wiedzieć jak dojechać na szczyt góry we wsi Wola Krogulecka i móc podziwiać przepiękny widok (fot13). Sama platforma przypomina ślimaka, świetnie zbudowana przestrzeń z której widoki są obłędne. Zmieścił się tam nawet grill, toaleta i plac zabaw dla dzieci, co czyni to miejsce jeszcze bardziej atrakcyjnym. Dzięki tablicom z opisanymi szczytami dowiadujemy się co widać, co schowało się za mgłą i jak daleko sięga nasz wzrok. Dzieciaki uwielbiają się „ganiać” po ślimaku, a my lubimy tam spacerować, z pewnością wrócimy jeszcze nie raz, może tym razem na wiosnę i obejrzymy z daleka kwitnące sądeckie sady, a może uda się trafić na zachód słońca który podobno jest olśniewający (fot 14 i 15).

W drodze powrotnej wstąpiliśmy na lody, własnej produkcji z małego lokalu w Woli Kroguleckiej – pyszne! Pełen emocji i atrakcji dzień zakończył się błogim snem dzieciaków w samochodzie a my w ciszy wróciliśmy do domu. Zachód Słońca zastał nas nad Jeziorem Czorsztyńskim i dopełnił pięknych widoków tego dnia. Sądeckie! – bądź pewne, że wrócimy.

Podsumowując naszą podróż, na Sądecczyźnie można aktywnie, zdrowo i właściwie bezpłatnie spędzić cały dzień, większość atrakcji jest darmowa, dobrze oznakowana, dobrze utrzymana, aż chce się wracać. Z pewnością wrócimy na te atrakcje, ale będziemy szukać też kolejnych, może następną podróż zaplanujemy z noclegiem tak żeby nie musieć tak szybko wracać.

Cztery atrakcje w jeden dzień z trójką dzieci – bardzo udany dzień.