Rodzinna wycieczka po Beskidzie Sądeckim

Na co dzień jesteśmy rodzinką mieszkająca w Krakowie, razem z naszym synem Szymonem, obecnie już 6 latkiem bardzo lubimy odkrywać piękne zakątki naszego kraju. Wspólne spacery, wycieczki są dla nas świetnym sposobem na spędzanie razem czasu. Chcielibyśmy się podzielić wspomnieniami z naszej wycieczki w „sądeckie”.

Jaworzyna – Krynica Zdrój

W lipcowy weekend postanowiliśmy wybrać się do Krynicy Zdroju, jak dotąd miasto to znaliśmy jedynie z relacji innych osób. Naszym celem była najdłuższa kolej gondolowa w Polsce czyli kolej na Jaworzynę Krynicką. Będąc kiedyś na wycieczce w Jura Parku w Bałtowie mieliśmy już okazję  zobaczyć jak wyglądają wagoniki tej kolejki ponieważ znajduje się tam jeden z nich, już wtedy wiedzieliśmy, że na pewno tam pojedziemy. Dla naszego syna, już sama myśl podróży taką kolejką wzbudzała niemałe emocje. Na wycieczkę wybraliśmy się autem, dolna stacja kolejki znajduje się w dolinie Czarnego Potoku i tam również jest duży, bezpłatny parking (zdjęcie 1a). U podnóża Jaworzyny Krynickiej znajduje się również pięknie położony Hotel Czarny Potok Resort Spa & Conference, kierując się na parking nie sposób go nie zauważyć. Bilety kupiliśmy online, za pośrednictwem strony www.pkl.pl, dzięki temu uniknęliśmy kolejek do kasy. Wagoniki są sześcioosobowe, przejazd na szczyt 1114 m.n.p.m zajmuje około  7 minut (zdjęcie 1b). Na szczyt można również wybrać się pieszo szlakiem. Z góry rozpościerają się przepiękne widoki na Beskid Sądecki a przy dobrej pogodzie można zobaczyć Tatry (zdjęcie 1c).  My zrobiliśmy sobie przerwę na drugie śniadanie podziwiając te piękne krajobrazy, w słoneczny dzień można rozłożyć kocyk i się poopalać. Na szczycie znajdują się również rzeźby niedźwiedzi brunatnych, które dawniej zamieszkiwały okolice Beskidu Sądeckiego i Beskidu Niskiego. Cieszą się one popularnością wśród odwiedzających, zwłaszcza dzieci, które je przytulają, siadają na nie i z którymi każde dziecko chce mieć zdjęcie, my również obowiązkowo zrobiliśmy sobie zdjęcie z nimi na pamiątkę (zdjęcie 1d).

Kolej gondolowa jest czynna przez cały rok, my wybraliśmy się latem, dla miłośników uprawiania sportów zimowych panują tu świetne warunki zimą. To właśnie tutaj znajduje się najdłuższa w Polsce sztucznie oświetlona trasa narciarska, która liczy aż 2,6 km, rozpoczyna się na szczycie Jaworzyny Krynickiej a kończy przy dolnej stacji kolejki.

Po zwiedzeniu i naładowaniu baterii na szczycie Jaworzyny Krynickiej ruszyliśmy w drogę powrotną również kolejką, dla dzieci ta część wycieczki stanowiła główną atrakcję (zdjęcie 1e).

Ogrody sensoryczne – Muszyna

Następnym naszym punktem wycieczki była Muszyna, a dokładniej  ogrody sensoryczne. W internecie już trochę czytaliśmy na ich temat. Cieszą się sporą popularnością wśród turystów odwiedzających Muszynę, więc i my postanowiliśmy je zobaczyć – zresztą ja z zamiłowania i wykształcenia ogrodnik tak więc nie mogło być inaczej. Ogrody zmysłów bo tak też są nazywane to obiekt dostępny dla wszystkich, za darmo, o każdej porze roku. Są dostosowane dla osób poruszających się na wózkach inwalidzkich i dla rodzin odwiedzających z wózkami dziecięcymi. My zaparkowaliśmy na darmowym parkingu na Alei Zdrojowej, a do ogrodów podeszliśmy schodami od strony pijalni wody mineralnej Antoni.

 Ogrody podzielone są na 8 stref: zdrowia, zapachu, zapachowo dotykowa, dźwięku, smaku, wzroku, Afrodyty , ogród baśni i legend. Przed wejściem do każdej strefy znajduje się tablica informacyjna. Strefa zdrowia to taka siłownia w plenerze, znajdują się tu sprzęty do ćwiczeń na świeżym powietrzu. Nam taka aktywność jak najbardziej odpowiada, co widać na załączonym zdjęciu (zdjęcie 2, 2a).

Strefa zapachu i zapachowo dotykowa to taka, gdzie najważniejszy jest zmysł węchu i dotyku. Posadzone zostały tu rośliny, które wydzielają intensywne zapachy i mają zróżnicowane cechy, są omszone, szorstkie, miękkie lub pofałdowane i właśnie dzięki temu poznajemy je przez dotyk (zdjęcie 2b, 2c).

Strefa dźwięku to przede wszystkim szum wody, szelest liści na wietrze czy odgłosy ptaków.

Strefa smaku to tutaj najważniejszą rolę odgrywają nasze kubki smakowe. Dzięki rosnącym tu drzewom i krzewom owocowym możemy skosztować co nieco. Znajdziemy tu maliny, jeżyny, poziomki, aronie, czereśnie (zdjęcie 2d).

W strefie wzroku największą atrakcją jest wieża widokowa, jej wysokość to 11,5 metrów, z platformy widokowej u góry można podziwiać nie tylko ogród sensoryczny ale także Muszynę czy okoliczne wzgórza Beskidu Sądeckiego (zdjęcie 2e).

Strefa Afrodyty to część parku, gdzie patronką jest właśnie grecka bogini miłości Afrodyta. To tutaj nowożeńcy mogą posadzić swoje drzewko jako symbol miłości oraz zawiesić na nim kłódkę.

Ogród Baśni i Legend to część magiczna ogrodów, dostajemy się tam przechodząc przez tajemnicze drzwi.  Można tu zobaczyć chatę czarownicy, chatkę młynarza, basztę ze studnią, spotkać diabła Borutę i zbójników. Wszystkie te elementy i postacie nawiązują do muszyńskiego świata legend i baśni (zdjęcie 2f, 2g, 2h).

Spacer po strefach zakończyliśmy w kawiarni w Pawilonie muzycznym, gdzie zjedliśmy pyszne lody. Odbywają się tu koncerty, cały obiekt jest pięknie wkomponowany w tutejszy teren, dzięki dużym przeszkleniom nadal możemy podziwiać ogrody.

W ogrodach zmysłów w Muszynie podobało nam się bardzo, można tu odpocząć i miło spędzić czas blisko natury i przy okazji lepiej ją poznać, bo ogrody sensoryczne pełnią nie tylko funkcję rekreacyjną ale też i edukacyjną. Dobrze, że powstają takie miejsca, które pozwalają nam odkrywać otaczający nas świat za pomocą wszystkich zmysłów, gdzie możemy wąchać, dotykać, smakować, słuchać, oglądać bez ograniczeń. Z pewnością wrócimy jeszcze do tego miejsca.

Bartnik Sądecki – Stróże

Ostatnim punktem naszej wycieczki był „Sądecki Bartnik” czyli gospodarstwo pasieczne w Stróżach koło Grybowa. Odbywała się tam wtedy biesiada. Były różne stoiska na których można było się zaopatrzyć w lokalne produkty, zakupić pamiątki, wyroby pszczelarskie a nawet rośliny. Atrakcją był także pokaz zabytkowych pojazdów Józefa Gucwy, dzieci mogły przyjrzeć się im z bliska a nawet w niektórych usiąść za kierownicą (zdjęcie 3, 3a). ”Biesiada u Bartnika” odbywa się cyklicznie, zawsze w pierwszą niedzielę lipca, warto tu przyjechać w tym czasie i przyjrzeć się prawdziwemu miodobraniu, posmakować w regionalnej kuchni czy posłuchać regionalnej muzyki. Spacerując po terenie gospodarstwa nie sposób nie zauważyć ponad 15 metrowej barci, która zyskała nazwę „Karpacka Barć Milenijna”, została odsłonięta 1 lipca 2001 roku i wpisana do „Księgi Rekordów i Osobliwości”, jest to najwyższy obiekt tego typu w kraju.

„Sądecki Bartnik” znajduje się na Szlaku Architektury Drewnianej, pomiędzy Nowym Sączem a Gorlicami. Na terenie gospodarstwa, w plenerze znajduje się piękna kolekcja barci i zabytkowych uli które mają bardzo różne kształty, to prawdziwe dzieła sztuki. Naszemu synowi bardzo się podobały kolorowe domki pszczół (zdjęcie 3b, 3c, 3d). W chatach wystawowych Szymon poznał narzędzia pracy pszczelarza, takie jak wirówka do miodu, ramki, podkurzacze. Nie lada atrakcję stanowi wystawa interaktywna „Sekrety Ula” oraz ul obserwacyjny, gdzie możemy bezpiecznie oglądać pracę pszczół, dzięki zamontowanej szybie (3e). Na spacer po gospodarstwie można wybrać się za darmo, jedynie do Muzeum Pszczelarstwa trzeba zakupić bilet wstępu, wycieczka jest z przewodnikiem. W Kolekcji muzeum znajduje się ponad 100 uli więc jest co oglądać.

Podczas „Biesiady u Bartnika” odbywał się również pokaz Wojów Bolesława Chrobrego, dzięki czemu mogliśmy się przenieść do czasów wczesnośredniowiecznych i poznać realia życia naszych przodków z przełomu X i XI wieku (zdjęcie 3f, 3g, 3h).

Na koniec odwiedziliśmy zagrodę ze zwierzętami, można tu zobaczyć kucyki, kozy, barany, kury. Zwierzęta są bardzo przyjazne i widać, że lubią towarzystwo ludzi (zdjęcie 3i, 3j).

Na terenie gospodarstwa znajduje się restauracja, gdzie można coś zjeść i sklep „Miodowa Spiżarnia”, gdzie można kupić produkty pszczelarskie a dla najmłodszych znajduje się tu również plac zabaw, który nawiązuje tematycznie do tego miejsca.

„Sądecki Bartnik” na pewno spodoba się wszystkim odwiedzającym i długo pozostanie w pamięci. Jest to miejsce, które pełni ogromną rolę edukacyjną, przybliża nam jak ważna jest rola pszczół w przyrodzie. Będąc w pobliżu naprawdę warto tu przyjechać.

W „Bartniku Sądeckim” zakończyła się nasza wycieczka, pełni wrażeń wróciliśmy do domu, ale mogę śmiało powiedzieć, że przygoda z tym regionem dopiero się rozpoczęła. Beskid Sądecki oczarował nas swoim krajobrazem i atrakcyjnością, tu nie sposób się nudzić. Z niecierpliwością czekamy na kolejne wyprawy, bo tyle jeszcze mamy tutaj do zobaczenia.