Epickie Sądeckie…
Naszą przygodę z Beskidem Sądeckim rozpoczęliśmy w 2005 roku, kiedy to szkoła WSGHiT w której studiowaliśmy , zorganizowała obóz narciarski w cudownym miejscu jakim jest Tylicz. Pierwsze kroki na nartach stawialiśmy na nieistniejącym już wyciągu Puchatek (zdj 1). Mieszkaliśmy wówczas w domu gościnnym Willa Śnieżka (zdj 2) zaś codziennym punktem wieczornych spotkań towarzyskich była Pokusa(zdj 3).
Z lat studenckich na zawsze pozostały piękne wspomnienia beztroskich chwil z obozów narciarskich w Tyliczu, wielkiej tylickiej gościnności (bo naszych studentów znał chyba cały Tylicz) epickich beskidzkich krajobrazów oraz zacisznych miejsc z dala od zgiełku …
W 2019 roku postanowiliśmy powrócić w Beskid Sądecki wysyłając tam nasze pociechy z dziadkami na wakacje. Dlaczego tam?
Ponieważ tam jest epicko!
Tylicz nas najzwyczajniej zauroczył. Mała kameralna miejscowość , spokojna i bezpieczna okolica dla rodzin z dziećmi. Zakwaterowania nie trzeba było długo szukać…
Podstawowym kryterium poszukiwań obiektu dla dziadków i dzieci było miejsce przyjazne rodzinom, w którym nie będzie czasu na nudę i w którym nasze dzieci będą mogły poznać lepiej region Beskidu Sądeckiego tzn. przyrodę, szlaki turystyczne, zabytki, tradycje…
Tak też się stało… Bardzo szybko znaleźliśmy Tylickie Wzgórze i dzięki udanemu pobytowi u Grzegorza nasze urwiski po powrocie miały tyle do opowiadania.
O życiu pszczół i pszczelarskich ciekawostkach dzieci dowiedziały się podczas wycieczki do gospodarstwa pasiecznego w Bartniku Sądeckim(zdj 4 i 5). Tam też robiły własnoręcznie świece woskowe a także degustowały pierzgi w miodzie oraz delektowały się lizakami propolisowymi.
Nasze pociechy opowiadały również o bajecznym szlaku źródełek Quest (zdj 6 i 7), o tym jak mogły skakać po strumykach i jak mokro było w butach.
Dzieciaki mówiły o Tyliczance, że była napojem podawanym na ucztach królewskich.
Zachwycone były bąblującą wodą czyli Tylicką Mofetą, w której niegdyś podjęto próbę hodowli pokarmu astronautów-alg .
Ponadto nasze skarby dotychczas wspominają spotkanie z Panią Niteczką (zdj 8 i 9) a zrobione własnoręcznie maskotki są ozdobą ich pokoju i zarazem wspaniałym wspomnieniem wakacji z dziadkami.
Dzieci również opowiadały jak mogły być artystami, malować najprawdziwsze obrazy na sztalugach.
Syn był zachwycony salą zabaw ponieważ mógł z kolegami pograć w jego ulubioną grę Minecraft.
Dopełnieniem całej podróży był przepis na przepyszne bułeczki (zdj 10 ), których dzieciaki uczyły piec się na miejscu i które królują na naszym stole podczas imprez rodzinnych.
Po takich wakacjach pełnych atrakcji i niezapomnianych wrażeń , nasze pociechy zakochały się w Beskidzie Sądeckim a wiedzą zdobytą na warsztatach i wycieczkach dzieliły się z koleżankami i kolegami . Do chwili obecnej mówią, że to były ich jedne z lepszych wakacji bo się nie nudziły a dziadki miały święty spokój.
Zimą w 2021 roku postanowiliśmy powrócić w sądeckie tym razem całą rodziną : my i dzieci.
Plany spędzenia ferii zimowych w uroczym miejscu jakim jest Tylicz pokrzyżowała pandemia, ale i tak udało się spędzić parę cudownych zimowych dni w tej spokojnej i magicznej mieścinie. Co prawda bez nart i wyciągów jednak jak się okazało jazdy na sankach też trzeba się nauczyć i wcale nie jest to łatwe.
Dni spędzaliśmy na długich beztroskich spacerach (zdj 11) i ciekawych wycieczkach w okolice. Lepiliśmy duże bałwany , rzucaliśmy się śnieżkami i robiliśmy śnieżne budowle. Najzabawniejszą konstrukcją było iglo, z którego nasza córka nie chciała wychodzić (zdj 12).Całą rodziną jeździliśmy na sankach i jabłuszkach (zdj 13)- było dużo frajdy i radości, mnóstwo lśniącego, puszystego śniegu i nie przetartych tras, mokrych butów, zaśnieżonych twarzy i zmarzniętych czerwonych polików(zdj 14).
Odwiedziliśmy wieżę widokową w Krynicy(zdj 15) a zimowy spacer w chmurach zrobił na nas ogromne wrażenie. Na trasie ścieżki mogliśmy podziwiać obsypane śniegiem epickie krajobrazy Beskidu Sądeckiego a dzięki instalacjom edukacyjnym poznać okoliczną przyrodę oraz historię regionu.
Kolejną naszą atrakcją była wspinaczka na Górę Parkową , gdzie śniegu było nie mało i trudno było wędrować, ale dzieciaki dały radę a medalem za zdobycie szczytu był wypiekany na miejscu ciepły kołacz obsypany kolorową posypką (zdj 16).
Po wielkiej wakacyjnej fascynacji naszych dzieciaków źródełkami, musieliśmy znaleźć nowe, którego jeszcze nie widzieli i padło na źródełko Miłości (zdj 17) usytuowane na stokach Góry Parkowej. Woda wypływająca dzieciakom smakowała bo była bardzo zimna a co lodowate to im smakuje. I Nawet lodziarnie nie muszą być otwarte ,żeby nasze pociechy wyczarowały sobie smakowite lody J(zdj 18)
Kolejnym intrygującym miejscem godnym polecenia były Ogrody Sensoryczne w Muszynie (zdj 19). Jest tam 8 ciekawych stref sensorycznych, z których zimą nie mogliśmy się w pełni cieszyć. Spacer jednak był wyśmienity, dzieci wytarzały się w puchatym śniegu, zobaczyły różnokolorowe budki lęgowe zaś z tablic edukacyjnych poznały historię bicia monet oraz opowieści o diable Borucie. Ze szczytu podziwialiśmy przepiękne widoki na zaśnieżone wzgórza Beskidu Sądeckiego. Na zakończenie wyprawy relaksowaliśmy się na obrotowych leżakach, słońce przygrzewało i mimo mrozu było bardzo przyjemnie (zdj 20).
Ostatnim punktem kilkudniowej zimowej wyprawy w Beskid Sądeckim była wizyta w Bartniku i zakup naturalnych miodów, pierzgi oraz przysmaku dzieci lizaków propolisowych.
Ponieważ śniegu było bardzo dużo to samochód ledwo mknął po zasypanej dróżce do Bartnika, ale udało się dojechać.
Tak więc widać i latem, i zimą jest cudnie a dzieciom nie nudno w Beskidzie Sądeckim. Wracamy i za każdym razem na nowo coś odkrywamy…
Naszym kolejnym marzeniem związanym z Beskidami jest odnalezienie i zobaczenie charakterystycznych domostw Łemków oraz dawnych Cerkwi Łemkowskich. I choć dwie już odwiedziliśmy to chcemy jeszcze więcej i więcej ponieważ uważamy, że są to magiczne budowle z duszą.
Do zobaczenia ponownie w Beskidzie Sądeckim.