Urazy na stoku są bardzo częste.
Czy można ich uniknąć?
tekst przedrukowany dzięki uprzejmości dr n. med. Łukasza Paczesnego http://drpaczesny.pl/ Profilaktyka dla narciarzy
Urazy na stoku są częste. Szacuje się, że ich częstość wynosi ok. 7-9 zdarzeń/1000 narciarzy/dzień. Wynika z tego, że na co dzień widzimy osoby poszkodowane na stoku. Aż 42% uszkodzeń dotyczy kończyny dolnej, 29% kończyny górnej, odpowiednio 17 % głowy i 12 % tułowia.
Oczywiście część z nich to niegroźne stłuczenia i skręcenia. Najpoważniejsze następstwa dotyczą wysokoenergetycznych urazów głowy.
Wiążą się one z nieprzestrzeganiem dekalogu narciarskiego FIS oraz dużą ilości osób na stoku, czasem także ze złym zabezpieczeniem i oznakowaniem tras.
Wielu najcięższych obrażeń, w tym wypadków śmiertelnych można by uniknąć, gdyby poszkodowany nosił kask.
Pamiętajmy, że w zderzeniu biorą udział 2 osoby, i to, że sami dobrze panujemy nad prędkością, nie chroni nas przed zderzeniem. Tu powinna obowiązywać zasada ograniczonego zaufania, podobnie jak na drodze.
Kolejny aspekt prewencji urazów poza sprawami omówionymi powyżej to zapewnienie optymalnej widoczności na stoku. Własną widoczność możemy poprawić poprzez właściwy dobór ubioru na narty: kontrastująca kurtka będzie lepiej widoczna niż biała.
Z kolei nasz wzrok będzie lepiej funkcjonował jeśli wspomożemy go goglami dobrej klasy, najlepiej z systemem polaryzacji poprawiającym kontrast na śniegu.
Warto zwrócić uwagę na porę dnia oraz warunki i widoczność. Zupełnie inaczej wygląda ryzyko upadku lub zderzenia gdy jesteśmy wypoczęci, jest jasno a warunki są idealne do jazdy. Ryzyko utraty kontroli znacznie wzrasta w miarę zmęczenia, pogarszania się oświetlenia oraz w ciężkim, mokrym śniegu.
Osobny temat to oblodzenie trasy, wówczas potrzebne są: rozsądek, umiejętności oraz dostosowanie prędkości do warunków.
Co zrobić jeśli upadek jest nieuchronny?
Podstawowa zasada brzmi: nie próbuj wstać póki się nie zatrzymasz.
Wielu uszkodzeń stawów można by uniknąć, gdyby nie przemożna chęć wstania jak najszybciej. Paradoksalnie do uszkodzeń więzadeł stawu kolanowego często dochodzi w banalnych sytuacjach: na wyciągu, przy zsiadaniu z krzesełka czy też po niegroźnie wyglądającym upadku, gdy poszkodowany za wszelką cenę „nie chce się poddać” i próbuje wstać, mimo, że upadek jest nieuchronny.
Najczęstszym uszkodzeniem narciarskim stawu kolanowego jest zerwanie więzadła krzyżowego przedniego (ang. Anterior Cruciate Ligament, w skrócie ACL). Może do niego dojść w 2 mechanizmach, przy czym pierwszy zwykle zdarza się przy mniejszej prędkości. Na czym polega ten częściej zdarzający się mechanizm, zwany w literaturze anglosaskiej „phantom foot”? Narciarz traci kontrolę odchylając się do tyłu, następnie obciąża dolną nartę (KLIKNIJ i ZOBACZ) , co prowadzi do wewnętrznej rotacji kończyny z jej jednoczesnym skoślawieniem. W ten sposób rotacyjnie zrywa się podstawowy stabilizator kolana czyli więzadło krzyżowe.
Drugi mechanizm, zdarzający się przy większej prędkości, po skoku, to zerwanie ACL w mechanizmie tzw. „boot induced”. Narciarz podczas lotu traci równowagę, unosi jedną rękę, co powoduje odruchowe wyprostowanie przeciwnej nogi. Lądowanie na wyprostowanym kolanie powoduje, że pierwszy kontakt tyłu narty z podłożem pcha do przodu but, a za jego pośrednictwem podudzie. Piszczel w mechanizmie dźwigni jest wyciągana przed udo, co powoduje zerwanie więzadła krzyżowego. Jeśli zdarza się nam jeździć szybko i skakać, warto spokojnie przeanalizować dostępne w sieci nagrania upadku Lindsey Vonn podczas zawodów w Austrii 5 lutego 2013 – (KLIKNIJ i ZOBACZ), uwaga – upadek wygląda drastycznie). Widać , że nawet u tak doświadczonej zawodniczki, odruch uniesienia ręki i wyprostowania przeciwległego kolana jest silniejszy niż lata treningu i wspaniałe „czucie” nart.
Czy istnieje sposób, żeby uchronić się przed takim urazem?
Niestety nie, natomiast istnieją ogólne zasady postępowania w sytuacji utraty kontroli, zmniejszające ryzyko uszkodzenia w obu opisanych mechanizmach.
Podstawowe hasło to: ręce nad narty, środek ciężkości do przodu. Należy unikać odchylania się do tyłu i odwracania do stoku. Jeśli już upadniemy, podczas zsuwania się, starajmy się lekko zgiąć stawy kolanowe i łokciowe, nie zapierać się i nie hamować nartami, rozluźnić lekko mięśnie. Bardzo ważne dla prewencji urazów kończyny górnej jest aby nie próbować się podeprzeć ręką – ryzykujemy złamanie lub zwichnięcie, szczególnie częste u snowboardzistów.
Pamiętajmy, że narty to bardzo dynamiczny i wymagający sport. Nie da się uniknąć ryzyka, jednak żeby je zminimalizować musimy się do sezonu przygotować. To oznacza nie tylko poprawę wydolności np. na zajęciach fitness, podczas pływania czy biegania. Niezwykle istotna jest również priopriocepcja, a więc czucie pozycji i tego co dzieję się z naszym ciałem, zmysł równowagi oraz ogólna sprawność.
Narty można z powodzeniem uprawiać w każdym wieku, jednak nie da się ich uprawiać bezpiecznie przez tydzień w roku, nie ruszając się zza biurka przez pozostałe 51 tygodni!
Posłuchaj co na temat bezpieczeństwa na stoku mają do powiedzenia jeszcze inni specjaliści: http://www.orvit.pl/