Miłość do Nowosądeckiego od pierwszego wejrzenia.

Bardzo dużo słyszeliśmy o tym niezwykle urokliwym miejscu jakim jest Krynica Zdrój.

Podjęliśmy decyzję, żeby jechać pierwszy raz w życiu na ferie zimowe z dzieciakami i tak TO się zaczęło…. A jak zima to i góry , i tak postanowiliśmy wybrać się do Krynicy Zdrój na tydzień. Pojechaliśmy w większym gronie, czyli w dwie rodziny z dziećmi.

Podróż obyła się bezproblemowo, pomimo iż młodsza córka miała wtedy skończone zaledwie 3 latka, a najmłodszy uczestnik – mega maleńki wtedy, był pod moim sercem.

Wstępnie przygotowaliśmy się do pobytu, czyli wypisaliśmy sobie ,co koniecznie chcemy zobaczyć, zwiedzić w pierwszej kolejności. Aczkolwiek jak to z dziećmi wszystko było elastyczne.

Oczywiście przez całą drogę ,aż do Krynicy nie było grama śniegu, aż do magicznego  momentu…. (fot_1). Po zakwaterowaniu się, rozpakowaniu walizek , poszliśmy rozeznać się po Krynicy-Zdrój ( były pierwsze nieśmiałe „orzełki” (fot_2) , zobaczyliśmy wyciąg narciarki, deptak ( fot_3), pijalnię wód.  Dzieciaki zachwycone i my również.

Następnego dnia wybraliśmy się na Jaworzynę Krynicką, wjechaliśmy kolejką – super przygoda, pogoda była cudowna , lekki mrozik, słońce , widoki zapierające dech , a okrzyk mojej córki „Mamo, jesteśmy ponad chmurami ! Jak tu pięknie ” po prostu zapisane w moim sercu na zawsze . ( fot_4 i fot_5).

W kolejny dzień wybraliśmy się na Górę Parkową – piechotą (oczywiście jest kolejka i można wjechać i zjechać), aż co to była za frajda , gdy można było zjechać na ślizgach podczas wchodzenia (fot_6 i fot_7) . Na szczycie również była polana, gdzie można było pozjeżdżać. Schodziliśmy /zjeżdżaliśmy już inną drogą – jest wiele dróg które prowadzą do Góry Parkowej.

Oczywiście spacery po deptaku, przejażdżki bryczką , lodowisko również zostały odwiedzone.

Jedną z wycieczek, którą po dziś dzień pamiętają również moje dzieci , było wejście i zejście z Wierchomli ( fot_8 , fot_9, fot_10). Tutaj wjechaliśmy kolejką, natomiast schodziliśmy szlakiem. Takiego szaleństwa, w pozytywnym tym słowa znaczeniu, moje dzieci jeszcze nigdy nie miały. Schodziliśmy (oni zjeżdżali na ślizgach) krętym szlakiem, wydeptanym jakby korytarzem w śniegu , między drzewami , strumykiem górskim, urwiste brzegi , ale radochy co nie miara. Nie było nikomu zimno, mokro , a uśmiech nie znikał z twarzy. Do dziś zapytani, która wycieczka im się najbardziej podobała – odpowiedź jest jedna zejście z Wierchomli.

W kolejny dniu były narty, a konkretnie wyciąg Master SKI. Dojechaliśmy do Tylicza ( oj piękne miejsce – mieliśmy okazję poznać latem, ale o tym poniżej). Na widok samych zjazdów było OOOOOOOOO. Dzieciaki jak i my , nigdy na nogach nie mieliśmy nart, sama przyznam się że trochę stchórzyłam – ale bezpieczeństwo mojego Okruszka, było dla mnie ważniejsze. Wypożyczyliśmy sprzęt, dzieci weszły na polanę dla uczących się, oj to były ciężkie 15 minut całej wyprawy – tyle upadków ;) i wizja wychodzimy ,nie chcemy, ale nagle nastąpił przełom. Same z siebie opanowały technikę podstawową (przyglądali się, jak instruktorzy uczyli inne osoby –była taka możliwość wynajęcia instruktora- o tym nie wiedzieliśmy wcześniej ), upadków coraz mniej , po godzinie już nie było mowy, że wracamy do domu, więc do późnej nocy były zjazdy ( fot_11 , fot_12) . Bakcyla połknęli, niestety nie dane nam było kolejny raz jechać na narty , ale na pewno to nadrobimy.

7 dni to zdecydowanie za mało, by zobaczyć wszystko co piękne w rejonie.

Wyjeżdżając z Krynicy już wtedy postanowiliśmy przyjechać ponownie.

Tak też się stało i wróciliśmy latem. Raju …. zimą było pięknie, ale latem…. naprawdę zakochaliśmy się w tym miejscu….

Jednym z punktów był wyjazd do Tylicza, zwiedzanie Farmy Lama – jaka radość dla 3 latki z gęsi, kóz i innych zwierząt które można było zobaczyć tak blisko( fot_13, fot_14). Zobaczyliśmy również kościół zabytkowy plus obok parafialny, przepiękną drogę krzyżową (fot_15, fot_16).  Nie obyło się bez przepysznych lodów na rynku  w Tyliczu jak i zmoczenia się w fontannie ;). Słowem dla każdego coś dobrego, zarówno dla duszy i ciała.

Podczas pobytu latem pojechaliśmy do Muszyny , tam obejrzeliśmy biblijne ogrody – naprawdę warto zobaczyć.

Oczywiście punktem każdego wieczoru było wyjście na pokazy fontann w Krynicy Zdrój, woda niczym zawodowe tancerki w rytm muzyki i kolorów światła tańcząca rewelacyjnie.

Można tak bez końca wymieniać punkty, miejsca, ale nie sposób ich wszystkich zliczyć i odkryć w tak krótkim czasie.

Jesteśmy pod ogromnym wrażeniem, na pewno wrócimy tam jeszcze, aby odkryć , odwiedzić kolejne miejsca, zobaczyć co zmieniło się od naszego pobytu oraz aby pokazać najmłodszym dzieciom ( już nie Okruszkowi, ale Synkowi) piękno tego regionu i okolic.

Da zobaczenia, być może zimą o ile pozwolą nam na to panujące warunki pandemii.